Arleta i Karol – plener ślubny w górach
Arleta i Karol i ich plener ślubny w górach
Górskie szczyty. Na nich gęsta warstwa śniegu. Słońce przebijające się przez jasnoniebieskie niebo. A w centralnym punkcie tego wszystkiego – Para Młoda… Tak, zimowa sesja ślubna w górach od zawsze chodziła mi po głowie. Przeczuwałem, że rezultaty mogą być zachwycające. Widziałem je oczyma mojej wyobraźni. Wydaje mi się, że plener ślubny w górach to marzenie i takie „must have” każdego fotografa, ponieważ ten klimat i górska aura dają sporą szansę na wykonanie wspaniałych, zapierających dech w piersiach zdjęć.
Spis treści
ToggleNie będę ukrywał, że ja co roku mam właśnie takie marzenie: wyjechać na sesję zimową w górach. Nie mogę się doczekać tych widowiskowych krajobrazów, zastanawiam się nad kadrami – takimi, które uchwycą uczucie Młodej Pary oraz niezwykłą, majestatyczną, czasem nawet wręcz mistyczną, scenerię. Oczywiście wiele zależy od pogody, ale to dotyczy zdjęć plenerowych w każdym miejscu. Na szczęście prognozom pogody coraz częściej można wierzyć. A na wypadek, gdyby zawiodły, to cóż – po prostu czeka nas niezwykła przygoda. Zdjęcia w delikatnym deszczu też są bardzo romantyczne 😉 Plener ślubny w Tatrach, Pieninach i Bieszczadach jest warty wszelkiego ryzyka.
Nie wiecie tego, ale zima to wyjątkowa pora dla fotografa ślubnego. To czas na naukę, fotograficzny trening, doszkalanie i szlifowanie warsztatu, a przede wszystkim ładowanie baterii. Tych wewnętrznych ludzkich oczywiście. Sezon fotograficzny zapada w lekki, zimowy sen – niewiele się dzieje. Są w tym plusy, bo taki przestój rodzi fotograficzny głód, więc jeśli w te zimne miesiące pojawia się szansa na plener ślubny w górach, to ja osobiście zapalam się do pracy, tryskam energią i rzucam fotograficznymi pomysłami jak z rękawa.
Sesja ślubna zimą w Tatrach
Zimową plener ślubny w górach trzeba przemyśleć podwójnie. W górach najlepsze warunki panują o danej porze dnia – słońce dość szybko się przemieszcza. No i turyści – z każdą godziną jest ich coraz więcej, a jak wiemy, tłumy w miejscach fotograficznych sesji nie są wskazane. Trzeba też wziąć pod uwagę warunki takiej sesji – śnieg jest piękny, ale może być też problematyczny. Wybierając się w taką fotograficzną wyprawę trzeba też mieć na względzie jedno – to nie są krótkie sesje. Mogą trwać nawet i cały dzień. Tak jak w przypadku Arlety i Karola…
Z Arletą i Karolem wybraliśmy się w Tatry. Tu można znaleźć wszystko, za co kocha się góry. Był to bardzo pracowity dzień. Fotografowanie rozpoczęliśmy na Szymkówce, która każdemu odwiedzającemu tę karczmę oferuje w gratisie piękną panoramę Tatr. Widok jest oszałamiający i serio hipnotyzuje – przez chwilę nie mogliśmy się ruszyć z miejsca. To, co zobaczyliśmy, zwaliło nas z nóg. Po chwili oprzytomnieliśmy i padły pierwsze fotograficzne strzały.
Potem przyszła pora na Jurgów i klimatyczne skupisko szałasów pasterskich. Zaliczyliśmy też Gilczarów Górny, ale tu, niestety, zastały nas złe warunki pogodowe. Musieliśmy więc poszukać kolejnych miejsc spełniających nasze oczekiwania. Nie było to trudne zadanie. Przez Murzasichle podążaliśmy w stronę Zakopanego i finiszowaliśmy na Gubałówce. Zdjęcia, spacery i wspólne rozmowy sprawiły, że był to świetnie spędzony czas. Bardzo owocny też pod względem fotograficznym. Dużo zawdzięczamy pogodzie, bo dała nam małe fory. Jestem bardzo wdzięczny za jej przychylność.
A Arlecie i Karolowi jestem wdzięczny za świetną atmosferę podczas sesji! Za cierpliwość i skupienie. Ten zimowy plener ślubny w górach zapamiętany będzie na długo! Bo wierzę, że zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie obiektywu stały zadowolone osoby.
A&K dziękuję!
W tym wpisie możecie zobaczyć zdjęcia z sesji plenerowej w górach, natomiast jeśli kogoś ciekawią kadry z sesji narzeczeńskiej Arlety i Karola, to zapraszam do poprzedniego wpisu – tam je znajdziecie.
Szukasz fotografa na sesję ślubną w górach?
Jeśli Wam też marzy się sesja zimowa w górach, to zapraszam do kontaktu. Tatry, Pieniny, Bieszczady? Nie ma sprawy! Trochę takich sesji już wykonałem, a oprócz tego, że jestem fotografem, to prywatnie jestem też wielkim miłośnikiem gór. Znam je bardzo dobrze. Byłem w wielu miejscach. Odwiedzając te lokalizacje od razu oceniam je pod względem fotograficznym – te, które w moim mniemaniu fotografa są idealne, zapamiętuję, a potem polecam je moim parom. Listę miejsc na sesję ślubną (i nie tylko) w górach mam naprawdę długą. Uwielbiam chodzić po górach sam, ale we trójkę też jest fajnie. A zatem jeśli chodzi Wam po głowie taka klimatyczna sesja w górach, to śmiało – zakładam górskie buty, ładuję baterie, pakuję aparaty i jestem!